Przekonanie to nic innego jak program, który mamy wgrany na dysk twardy naszego umysłu.
W trakcie uczenia się i adaptacji do tego, co nas otacza poznajemy i mamy styczność z setkami tysięcy różnych przekonań. Z czasem przejmujemy i wykształcamy własne, które służą nam jako wyznacznik standardów i życiowy kompas.
Bardzo ciekawym zagadnieniem jest programowanie nas jako ludzi.
Codziennie jesteśmy programowani przez setki reklam i haseł, związanych z życiem społecznym, politycznym i konsumpcjonizmem. Media biją się o naszą uwagę, by wywołać u nas pożądane emocje i zachowania, które mają przynieść oczekiwane cele.
Programowanie to intrygujące zagadnienie związane z cybernetyką społeczną, o której nie chcę się tutaj rozpisywać.
Jednak, gdyby ktoś był zainteresowany tą tematyką polecam udać się do www.geekowojażer.pl
W dzisiejszym wpisie chciałabym skupić się na przekonaniach związanych z postrzeganiem siebie i naszego życia. O tym, co myślimy o nas samych i weryfikacji tych opinii, które są zakodowane w naszych umysłach.
To, co myślimy o sobie determinuje nasze życie i kreuje przestrzeń dookoła. Dlatego warto, żebyśmy potrafili wygospodarować trochę czasu dla nas samych, przeznaczając go na introspekcje.
Na pewno nie raz będę jeszcze podnosić temat introspekcji. Uważam, że powinien on stanowić stały element naszego życia. To przydatne narzędzie, dzięki któremu możemy w znaczący sposób podnieść jego jakość i rozwinąć się jako jednostka.
Jak to jest z tymi przekonaniami na swój temat?
No właśnie. Czy zdarzyło się Wam złapać na tym kiedyś, że w swojej opinii jesteście “tacy, śmacy i owacy” ale kiedy przychodzi do jej weryfikacji w rzeczywistości okazuje się zupełnie inaczej?
Może nie zwróciliście na to nigdy uwagi, a może tak. Mam nadzieję, że zastanawialiście się nad tym. Warto tutaj zatrzymać się na chwilę i zastanowić się z jakimi wrażeniami na swój temat funkcjonujemy na co dzień.
Potraktujcie to jako ćwiczenie. Wypiszcie wszystko na kartce, co o sobie pomyślicie.
Uwaga! To wcale nie jest takie proste jak przychodzi, co do czego.
Postaram się Wam w tym towarzyszyć i pomóc.
Przedstawię kilka swoich długoletnich przekonań na swój temat.
- jestem nieśmiała – wstydzę się kontaktu z nowymi ludźmi,
- jestem pierdołą – ciągle coś mi wypada z rąk lub robię sobie krzywdę,
- nie nadaje się do prowadzenia samochodu,
- nie nadaję się do prowadzenia projektów, bo jestem niezorganizowana,
- jestem niezaradna życiowo – nic mi się w życiu nie udaje.
To wszystko, co wymieniłam towarzyszyło mi przez wiele lat. Tak o sobie myślałam. I przez to, że tak siebie postrzegałam kreowałam taką rzeczywistość.
Do pewnego momentu.
Chciałam się rozwijać i to mnie napędzało.
Zaczęłam mieć więcej kontaktów z ludźmi. Pracować z nimi, rozmawiać. Okazało się, że bardzo łatwo mi to przychodzi. Co więcej bardzo to lubię. Poznałam masę wspaniałych ludzi, z którymi łączą mnie podobne wartości.
Przez 10 lat broniłam się przed zrobieniem prawa jazdy, bo żyłam w przekonaniu, że się do tego nie nadaję. Myślałam, że spowoduje wypadek, bo jestem pierdołą życiową. Postanowiłam zweryfikować to przekonanie zapisując się na kurs.
I co się okazało? Jazda samochodem była prosta i nikomu nic się nie stało. Byłam uważna i bardzo dobrze ogarniałam zmianę biegów, która wcześniej wydawała mi się czymś zaczarowanym.
W miarę upływu czasu i wysiłku, który wkładałam w pracę rozwijały i nadal rozwijają się moje umiejętności prowadzenia projektów. Czas, chęci i praca. To tyle.
Najciekawszy był moment weryfikacji jednego z przekonań.
Pewnego dnia poszłam ze znajomym na konferencje. Było dużo ludzi, rozmawialiśmy i w pewnym momencie zaproponował mi, żebym w przyszłości zrobiła prezentacje dla klientów. Automatycznie, pierwszą odpowiedzią jakiej mu udzieliłam było to, że się nie nadaję do tego, bo jestem nieśmiała.
Zaśmiał się mówiąc “Co ty mi tutaj opowiadasz! Przecież to nieprawda, poznałem cię i wiem, że tak nie jest!”
Po spotkaniu wróciłam do domu i zaczęłam zastanawiać się nad tym co powiedziałam. Nad tym, że znajomy miał zupełnie inną opinię na mój temat w tej kwestii. Przeanalizowałam naszą rozmowę.
Przyjrzałam się swoim relacjom, temu w jaki sposób nawiązywałam kontakty z ludźmi na przestrzeni ostatnich miesięcy i lat. Szukałam w tych zdarzeniach tego, co potwierdziłoby przekonanie o mojej nieśmiałości.
Nie znalazłam.
Okazało się, że jest ono nieaktualne.
Wciąż był to sprawnie funkcjonujący program w moim umyśle, który nie pokrywał się ze stanem faktycznym, a mimo wszystko postrzegałam się w ten sposób.
Nastąpił update stanu faktycznego.
Dało mi to do myślenia, że być może mam więcej takich wewnętrznych opinii na swój temat, które są fałszywe.
Tak właśnie było.
Mam nadzieję, że teraz będzie łatwiej Wam zrozumieć o co mi chodziło, kiedy prosiłam o wypunktowanie przekonań na swój temat.
Warto co jakiś czas przypomnieć sobie o tej kartce, zerknąć na nią i sprawdzić, czy to wciąż jest aktualne.
Jest to bardzo przydatne przy obserwowaniu własnych postępów lub sprawdzeniu prawdziwości naszych stwierdzeń.
Tak, praca na negowaniu negatywnych przekonań jest jedną z najlepiej przebadanych i najczęściej stosowanych form terapii. Bardzo ładnie rozpracowywał ją na czynniki pierwsze Metamodel w NLP. Jest ona także podstawą terapii poznawczo-behawioralnej, o ile mi wiadomo jedynej formy terapii której skuteczność jest potwierdzona solidnymi dowodami naukowymi.
Cieszę się że nie padł tutaj temat który niestety za często towarzyszy negowaniu negatywnych przekonań, to jest wciskaniu sobie rzekomo pozytywnych. To bardzo niebezpieczna ścieżka, gdyż łatwo stracić kontakt z rzeczywistością.